MARTA GIERCZYŃSKA

transformacja poprzez ciało

Praca życia

Nigdy nie myślałam o swojej pracy jak o biznesie. Zawsze było dla mnie ważne to, aby działać i rozwijać się w dziedzinie, która jest bliska mojemu sercu. W swoim życiu robiłam różne rzeczy. Pracowałam jako architekt, instruktorka fitness, masażystka, przeprowadzałam ankiety przez telefon, pakowałam kosmetyki, sprzedawałam swoje prace artystyczne. Aktualnie, od ponad 10 lat, realizuję się jako nauczycielka masażu lomi lomi nui i świadomej pracy z ciałem. Wiele razy byłam w miejscu, w którym byłam zajarana tym, co robię. Biegłam do pracy w skowronkach, przygotowywałam się do czegoś z pełnym zaangażowaniem. Znam też dobrze stan frustracji i przygnębienia na myśl o pracy, symptomy wypalenia i przeciążenia. Dobrze znam trwanie w strachu przed podjęciem decyzji o zmianie.

Najlepsza decyzja (i praca) w życiu

Momentem zwrotnym w moim życiu był wypadek. A po nim chwila, kiedy wiedząc już, że jestem bezpieczna, przyszła fala łez i wdzięczności. Za życie, za to, że ani mi ani mojej przyjaciółce nic bardzo poważnego się nie stało. Za ludzi, którzy wtedy byli przy mnie. Za to, że dostałam przypomnienie, że życie może się skończyć w każdej chwili, że każda chwila jest bezcenna. I że najnormalniej w świecie szkoda czasu na pracę, która nie daje poczucia spełnienia. Brzmi jak banał. Wtedy czułam to całą sobą. Odpadł strach, obawy, wątpliwości. Było dla mnie jasne, że ważniejsze niż tytuły i spełnianie wyobrażeń innych, jest to, żeby coś do świata wnosić. Żeby robić coś co ma sens nie tylko dla mnie, ale jest też wartością dla innych. Jak doszłam do siebie, dotarło do mnie, że teraz jest najlepszy moment, żeby postawić wszystko na jedną kartę. Tak postanowiłam w pełni oddać się temu, co naprawdę kocham robić. To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.

Momenty mocy

Pamiętam dobrze ten dzień, kiedy szłam do urzędu, żeby zarejestrować swoją działalność. Był 6 lutego 2013 r. Miałam w planach swój pierwszy kurs lomi i taką myśl, że chcę to zrobić oficjalnie i na legalu. To jeden z moich dni mocy. Miałam świadomość przyjęcia pewnych zobowiązań na klatę i jednocześnie poczucie, ile możliwości się przede mną otwiera. Byłam tak przekonana o tym, że chcę uczyć innych masować, że na pierwszym ogłoszonym kursie zebrała się grupa 8 osób. To był dla mnie wielki sukces i najlepsza ekipa, którą mogłam wtedy spotkać. Plan kursu układał się sam. Choć rozwija się i zmienia cały czas, zarys jego struktury i pomysłu na to, jak chcę przekazać, to co ważne, jest moją bazą do dziś.

Kilka tygodni później, kierowana tym, że chcę być samodzielna i że chcę organizować kursy z dala od miasta, kupowałam swój pierwszy samochód. To też był dzień mocy. Choć miałam prawko od kilkunastu lat, nie jeździłam sama za kółkiem. Lepszej motywacji do zmierzenia się z moim strachem mieć nie mogłam. Poczułam, że w końcu siadam na miejscu kierowcy, przejmując stery swojego życia. Zawodowo wychodziłam z radością i ekscytacją z różnymi propozycjami do świata i niezwykłe było to, że świat na nie odpowiadał. Bez wysiłku lub przez tak zwane “przypadki” znajdowały się miejsca, gdzie przy okazji warsztatów mogłam masować lub gdzie prowadziłam kursy. I wspaniali ludzie, którzy mi kibicowali lub korzystali z tego, co mogłam zaoferować. 

Co kocham w mojej pracy

Najpiękniejsze w mojej pracy jest to, że mogę widzieć, jak dzięki dotykowi i inspiracjom z kursów masażu lomi lomi nui i świadomej pracy z ciałem, ludzie zmieniają swoje życie na lepsze. To, że po masażu, albo po kilku dniach wspólnej pracy, widzę mieniące się oczy, rozluźnione i pełne entuzjazmu do życia twarze. Nie wszyscy absolwenci kursów masują zawodowo. Ale doświadczenie uważnego dotyku, przypominanie o tym, co ważne, wracanie do kontaktu ze sobą, z ciałem, z czuciem wnosi niezastąpioną wartość. Niektórzy po kursie, rozpoczynają swoją własną praktykę. Dla innych zmianą jest to, że mogą spojrzeć na codzienność z innej strony. Poczuć swoją moc, sprawczość, więcej lekkości i radości. 

Mogę powiedzieć, że od kilkunastu lat nie chodzę do pracy. Nie zawsze jest łatwo i kolorowo. W swojej działalności zaliczałam zarówno upadki, jak i wzloty. Im szerszy zakres działania, tym więcej wyzwań. Pomysłów mi nie brakuje, niektóre nawet wdrażam w życie. Tak powstaje Akademia Lomi Lomi, kursy dla początkujących i zaawansowanych, kurs nauczycielski. Tak, przy współpracy z Hakuj Zdrowie powstały kursy online, a dzięki nim, zaczęłam więcej działać w sieci. To też był dla mnie przełom, choć na początku dzielenie się w nagraniach czy online z ludźmi, których nie widzę, było wielkim wyzwaniem. Jeśli w środku czuję, że chcę coś zrobić, to po prostu idę w tym kierunku. Robię swoje. Pomimo globalnych kryzysów i znanych nam wszystkim okoliczności, nadal siedzę za kierownicą swojego życia i rozwijam to, czym się zajmuję. Cały czas się uczę, nie tylko u różnych nauczycieli, ale też od swoich uczniów. I jestem przeszczęśliwa, że wybrałam tę drogę. 

Przepis na sukces?

Nikogo nie namawiam, żeby rzucał pracę. Ale szczerze kibicuje każdemu, kto chodzi do pracy bez przekonania i nie czuje się w niej spełniony, żeby się odważył pójść w kierunku, który go woła. Wierzę, że każdy ma swój dar dla świata i że dzieląc się właśnie nim, wnosimy coś ważnego. Mnożymy piękno. Poprawiamy jakość życia sobie i innym. Żyjemy w czasach, które dają ogrom możliwości. Możemy wybrać, żeby kształtować swoje życie w zgodzie ze sobą, rozwijać swoje pasje, swoje talenty. To wymaga odwagi, konsekwencji i determinacji. Na początku może być trudne. Wiara w to, co robisz, działanie z radością i w zgodzie z wartościami oraz odpowiedź na ludzkie potrzeby i pragnienia ich serc, są gwarancją Twojego sukcesu. Takich sukcesów w świecie nigdy za wiele, bo każdy z nich wzbogaca obie strony. I takiego sukcesu, z całego serca Ci życzę 🙂

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, zapraszam na bezpłatny webinar 16.11 o godz. 19.00.

Zapisz się tu: https://pracazycia.hakujzdrowie.pl/

Podobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim